Ten Edward bardzo przypadł mi do gustu. Wydaje się mieć miły wyraz twarzy i "ciepłe spojrzenie". Hm?
PS. Za to główna bohaterka jakoś niebardzo,bo niedość,że ma wytrzeszcz oczu, to jeszcze buzia jej się nie zamyka. Siostra zdecydowanie bardziej urodzajna.
Moim zdaniem zarówno Marianne, jak i Elinor miały coś z oczami. W tych nowszych produkcjach widzę to non stop, strasznie irytujące. Taki sam wyraz twarzy miała tytułowa "Emma" w serialu z 2009 roku.
Popieram, że Hattie Morahan (Elinor) dużo lepsza od Charity Wakefield (Marianne), której uroda nie pasowała mi do tamtych realiów.
One miały coś z oczami? Obejrzyj sobie "Opactwo Northanger" z 1986, Tam dopiero jest to irytujące.:P
Też zwróciłam uwagę na to, że Mariana ma trochę zbyt współczesną urodę, ale i tak Charity Wakefield bardziej mi się podobała w tej roli niż Kate Winslet.
Co do Edwarda, to całkowicie się zgadzam! Jest uroczy!:P
Po prostu ta wersja R&R jest lepsza. Podoba mi sie w niej wszystko! Aktorzy grajacy EdwardA i Willoughby'ego byli po prostu świetni . Nie widze w tych rolach kogoś innego , natomiast Eleonora i Marianna w tej wersji były jeszcze lepsze. Aktorka która wcieliła się w rolę Marianny Dashwood to doskonałe odzwierciedlenie romantycznej postaci...
Wersja pewnie lepsza, ale ten Edward moim zdaniem taki trochę dupowaty. Tzn. zły nie jest ale wolałaby żeby miał większy temperament. Osobiście wolałaby tego Firtha, z Dumy i uprzedzenie czy jak mu tam. Ale trudno, ten Firth nie może być wszędzie. I tak go ostatnio rozciągnęli jak gumę od majtek, niedługo pewnie obejrzymy "Pan Darcy na Księżycu" według Jane Austen
Hmm... No tak, nie wiem czy czytałaś książkę, ale w niej Edward był wstydliwy, choć potrafił postawić na swoim i przeciwstawić się matce te o jednak temperamentnym bym go nie nazwała... W sumie dużo więcej sympatii wzbudzał we mnie ten serialowy niż ten książkowy.
Zupełnie się nie zgadzam.Marianne z serialowej wersji jest nieładną,głupawą dziewczyną.Powieściowa Marianne była romantyczną,pełną pasji i piękną marzycielką.Elenore z wersji serialowej jest tak bezbarwna i nobliwa,że irytuje ,zamiast budzić sympatię.Willoughby jest karykaturą książkowej i filmowej postaci.
A ja mam z kolei takie odczucia, że grający Edwarda Dan Stevens bardziej odpowiadał mojemu książkowemu wyobrażeniu o Willoughbym natomiast, aktor grający Willoughtby'ego odpowiada moim książkowym wyobrażeniom o Edwardzie.