Poziom filmów był kosmiczny (Nawet „Climax” Gaspara Noe, który mi osobiście nie specjalnie podszedł, uważam za ciekawe kinowe doświadczenie. Zgadzam się tu z redaktorem Walkiewiczem (z którym miałem okazję chwilę porozmawiać, co mnie bardzo cieszy bo to mój ulubiony redaktor Filmwebu), że Noe jest głupi, ale nieprzyzwoicie utalentowany. Filmy tego reżysera (m.in. Twoje ulubione „Love” ;) ) pod względem treści stoją na poziomie przemyśleń dwunastolatka, ale są wspaniale nakręcone. „Kler” mnie pozytywnie zaskoczył natomiast „Dom, który zbudował Jack” to mój osobisty kandydat do tytułu najlepszego filmu roku. Bawiłem się na nim bowiem wybornie. Ponad to, jest on dziełem przewrotnym, ponieważ można je traktować jako środkowy palec wymierzony w kierunku krytyków oskarżających von Triera o to, że jest egotycznym potworem, który nienawidzi kobiet) a dodatkowo poznałem fajnych ludzi (na przykład osoby, które były statystami w „Klerze” :o ) i miałem okazję w przyjemnej atmosferze gadać o kinie z podobnymi sobie „fanatykami” aż do piątej rano :o Mógłbym dłużej i szkoda było opuszczać ale wtedy nie wyrobiłbym się na pociąg do Białegostoku.