Khem, no cóż :). Delikatnie mówiąc, w moim przekonaniu muzyka Adamsa jest dużo uboższa, a przede wszystkim zupełnie inna, niż twórczość Stinga. Chyba nie ma sensu porównywać tych dwóch muzyków. Muzyka Stinga to inspiracja wieloma różnymi kulturami i gatunkami muzycznymi. A Bryan Adams... sam nie wiem. To co słyszę w radiu nie jest specjalnie oryginalne i ciekawe. Ups, chyba jestem nieobiektywny ;).
A właśnie... To jest wielki błąd, oceniać muzyka po tym, co grają w radiu. W radiu grają chyba tylko ballady Bryana, dlatego większość myśli, że to taki grzeczny chłopczyk o miłości śpiewający. Posłuchaj czegoś chociażby z jednej z pierwszych płyt, pt. "Reckless" to zobaczysz, co potrafi. ;)
Rozumiem, że autor tego postu po prostu pomylił fora i tutaj dał wyraz swojego "uwielbienia" dla Briana Adamsa. Nie chcę w żadnym stopniu krytykować twórczości Adamsa (BTW bardzo go cenię - zwłaszcza za głos), ale zakładanie topicu o treści:"I tak wole Bryana" na forum o Stingu???? Po jakie licho się zapytam? Po prostu niedorzeczność, bo wydaje mi się, że to forum nie służy do porównywania Stinga z jakimś innym wykonawcą, ale chodzi przede wszystkim o postać Stinga. ech...