W tamtych czasach mógł się kościołowi nie podobać. Popatrzcie:
*duszami zmarłych ludzi zarządza Śmierć, która współczuje ludziom i której nie podobają się boskie wyroki
*nie istnieje coś takiego jak Piekło czy Niebo
*główna bohaterka nie jest postacią całkiem etyczną i czystą, a mimo to na końcu odnajduje swoje szczęście pozagrobowe, mimo że odbiera sobie sama życie
*wyroki boskie są odwracalne
Mnie się film podobał. Dałem mu 8/10. Motyw chiński w mojej opinii troszkę nieudany. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
Po części przesadzasz. Śmierć w jednej ze scen wyraźnie mówi, że tylko wykonuje 'wyroki boskie'. Nie zarządza nimi, jest 'podwykonawcą'. Że wyroki są niezgodne z teologią? Podejrzewam, że Lang zwyczajnie to olał i zajął się swoją własną, niezwiązaną z interpretacją religii opowieścią.
Film powstał w przegranych powojennych Niemczech. Nie koniecznie skierowany był lub odbierany pod względem religijnym - tym bardziej, że jego fabuła jest mocno baśniowa (zainspirowana hinduską bajką ludową).