Funkcjonariusz policji czy, mający swoje 5 minut w końcówce, Edwin to poziom aktorstwa a'la Trudne sprawy/Ukryta prawda, zresztą Ingo niewiele lepiej. Na tym tle rzeczywiście rysuje się majestat, dojrzałość i wyrazistość Kristen Stewart. To wszystko w obrazie, który jest zlepkiem historii (napisanych w deszczowy dzień na mocnej zwale) i scen połączonych sznurkiem do snopowiązałki, miedzianym drutem i taśmą klejącą. Ba, tych samych środków użyto, by połączyć parę gatunków filmowych.
Sam montaż tego dzieła sprawia wrażenie tak fatalnego, wręcz amatorskiego, że musi za tym stać autorski cel - by zdekomponować całość jeszcze bardziej. To nie może być przypadek, ale dzięki temu otrzymujemy dzieło wyjątkowe, które niejednemu widzowi przypadnie do gustu.
Widzę że jesteś jednym z tych, którzy krytykują Stewart cokolwiek by nie zrobiła.
Fenomanelnaj rola i od 5 lat gra fenomenalnie w każdej produkcji której się dotknie depcząc po drodze takie talenty aktorskie jak Juliette Binoche, Michelle Williams, Laura Dern czy James Gandolfini, gra u allena, który jednak drewnianych aktorów do swoich produkcji nie bierze ale ty i tak będziesz pisał że dobrze wypadła bo wszyscy wokół wypadli słabo.
Tak bez tematu i raczej luźno Allen bierze nawet drewnianych aktorów. Jego mocą jest jednak to, że pod jego rękami ich warsztat wznosi się na wyżyny.
Klimat filmu niezły. Trzyma trochę w napięciu. Ma kilka dobrych momentów ale generalnie średni. Paradująca nago i masturbująca się Stewart raczej nie buduje napięcia wręcz zalatuje kiczem. Sama Stewart się postarała i wpasowała w rolę ale cała reszta hmmm nie polecam. Ciekawy manewr z smsami ale jak się po chwili zastanowić to po 5 min już wiadomo ze to Ingo. Dla mnie film 5/10.