PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=469476}

Diuna

Dune
7,7 155 172
oceny
7,7 10 1 155172
7,3 52
oceny krytyków
Diuna
powrót do forum filmu Diuna

Jestem mocno zawiedziona tym filmem. Zmarnowany potencjał, dłużyzny, rozciągnięte najnudniejsze i najmniej wnoszące do historii sceny. Bardzo słabo zarysowane tło konfliktu politycznego i minimalne przedstawienie świata Diuny. Osoba która nie przeczytała przed seansem książek będzie miała problem z zrozumieniem fabuły a także roli poszczególnych osób w tej całej historii.
Zacznijmy od plusów:
- dobry wybór obsady (prócz Harkonnena ale o tym później)
- przekonująca gra aktorska
- całkiem udana wizualizacja Caladanu
- minimalistyczne ale fajne stroje Atrydów (chociaż mogłoby by być tam więcej symboliki)
- spoko czerwie
- pustynia też ok, chociaż Arrakeen zbyt ascetyczny
- nakreślenie proroctwa jako cześć planu Bene Gesserit
- spoko efekt tarcz

Minusy:
- tak jak wspominałam, brak jakiegoś sensownego tła politycznego. Dlaczego ta przyprawa jest taka ważna; dlaczego Atrydom zależy na dobrych stosunkach z Fremenami, dlaczego Bene Gesserit jest takie ważne itp itd. Kim jest do cholery Kwisatz Haderach (określenie wymienione chyba tylko raz w filmie?)! Ponadto wycięto z filmu scenę bankietu, co jest dla mnie niezrozumiałe. To jest idealny moment przedstawienia w skrócie rozgrywek w Imperium, a oni to wycieli na rzecz czego? 60 minut uciekania przez pustynie?
- brak rozwinięcia świata przedstawionego; brak mentatów (serio, jedna scena mentackiego transu to za mało, potem ich mentackie zdolności w ogóle nie były pokazane); brak rozwodzenia się na dobrodziejstwem i przekleństwem melanżu (wspomniano kilka razy o psychoaktywności przyprawy zaledwie), brak wytłumaczenia feudalnych zależności i kastowości świata Imperium
- po prostu beznadziejny Harkonnem, ale wiedziałam że tak będzie skoro wzięli do jego zagrania Skarsgårda. Ten człowiek nie potrafi wydobyć z siebie niczego prócz sapiących i flegmatycznych pojękiwań. A baron był przecież barwną, karykaturalną, wręcz śmieszną postacią. Był kreskówkowy. Tak, jego ciało było zohydzone przez truciznę podaną przez siostrę BG, ale nie był mroczny. Bardzo nie podobała mi się zmiana tej postaci, wyszło kliszowo: po prostu obleśny, do szpiku kości zły, mroczny, przerażający psychol. Jednowymiarowość aż boli. Tak samo, o co biega z tą ascetycznością siedziby Harkonnenów? Przecież oni pławili się w luksusach, bogactwie i wygodach a tam czarna, mroczna sala. Eh.
- przehipowanie wizji i mitu Dżizusa Krajsta. Okej, to jest ważne w historii, ale jako tło politycznych rozgrywek i wyrachowanego wykorzystania tego mitu przez Jessicę i Paula, a tutaj rozciągnęli to do połowy filmu. Ciągle były zapętlone te same sceny, wizje itp. Po dwóch takich scenach człowiek zasypiał w fotelu. Mam wrażenie że od momentu ucieczki na pustynię kilka scen tego filmu było zapętlonych. Nuda i flaki z olejem. Ok, ma wizje jak czarcia soczewka, jest wrażliwy na stymulacje psychoaktywne. We get the point po pierwszej scenie.
- Brak pokazania niezwykłej taktyki walki Jessicki, którą zresztą nauczyła Paula. Przecież w ten sposób oni zrobili wrażenie na Fremenach. Jessica tak szybko się poruszała że Stillgar tego nie zauważył. W filmie to wyglądało po prostu zwyczajnie?
- Zbyt płaczliwa i rozdygotana Jessica, która przecież była niesamowicie opanowana, wręcz zimna. Tak, chroniła syna, ale nie zapominajmy że to Bene Gesserit, nie była "zwykłym" emocjonalnym człowiekiem.

Podsumowując: pierwsza połowa filmu ok, a potem dłużyzna. Ucieczkę przez pustynię można był skrócić do kilku scen, a zamiast tego albo wykorzystać ten czas na detaliczne nakreślenie sceny politycznej i charakteryzacji świata Diuny, albo pociągnąć film do końca 1 tomu. Zmarnowany potencjał przy tak dobrej obsadzie i budżecie. 5/10

ocenił(a) film na 8
shorty82

Dokładnie tak. Książka Herberta była dla mnie tak przytłaczająca, że aż dwukrotnie wywaliłam ją do kibla w trakcie czytania początku. Po prostu za dużo grafomaństwa i ciężkie pióro Herberta. Znacznie bardziej podeszło mi lekkie pióro Harrego Harrisona z jego Pandorą (Planeta Śmierci).

ocenił(a) film na 8
OKtawian_C

I właśnie to było w książce tak nudne, że mnie zniechęciło do dalszego czytania.

ocenił(a) film na 7
olamagato

Znaczy co? Wiedza o tym dlaczego świat jest jaki jest? No to smutne. Są ludzie których wiedza nudzi i nic się nie poradzi...

ocenił(a) film na 8
OKtawian_C

No, akurat nie trafiłeś bo wiedza mnie tak bardzo nie nudzi, że prawdopodobnie jestem w 1% ludzi z największą wiedzą ogólną. A i mam swoją specjalizację, w której się zaliczam do 1%%. Aczkolwiek mówię to nie z powodu jakiegoś samochwalstwa, tylko z tego, że bardzo łatwo coś oceniać po pozorach.
Książka Herberta znudziła mnie dwukrotnie przez jakąś nie pasującą mi manierę pisarską. Nawet trudno mi powiedzieć dlaczego. Podobnie było z Wiedźminem do którego podchodziłem trzykrotnie. A powiem, że biblioteczka fantastyki, którą przeczytałem, to całkiem spory budynek. Takie są po prostu fakty.
I o ile książka Herberta nie podpasowała mi, o tyle ten film w tym wykonaniu podszedł mi wyjątkowo dobrze. Niezrozumiały początkowo świat poznajemy stopniowo wraz z jego coraz większym bogactwem i niuansami. Mam nadzieję, że ten trend będzie kontynuowany.

ocenił(a) film na 7
olamagato

Zwracam honor jeśli z elitą elit mi przyszło...
Lubię odważny brak skromności i skłonność do przesady jednocześnie. Bo tak się zastanawiam ile w sporym budynku może się zmieścić książek... I mimo małej wiedzy ogólnej, na pewno nie zaliczającej mnie w poczet jednoprocentowych elit, szacuję, że więcej niż człowiek może przeczytać przez długie życie. No ale ludzie z niewielką wiedzą, wiedzą niewiele, więc zapewne się mylę w swych szacunkach.
Ja rozumiem, że komuś może nie pasować styl pisarza i tym samym książka staje się nieczytalna dla owej osoby, ale odniosłeś się do moich zarzutów wobec braków w kreacji świata filmowej Diuny, na korzyść książki.
Ty stwierdziłeś, że właśnie owo bogactwo książki jest nudne. Nie, że styl czy maniera. Nudne jest to, że świat jest wykreowany z rozmachem a opisanych zależności jest sporo.
Cóż, co kto lubi.

olamagato

Przepraszam, ale parskłem śmiechem czytając o tym, ze należysz do 1% ludzi z największa wiedza ogólna. Czy mógłbym się zapytać, jaka metoda diagnostyczna została użyta? Czy jesteś pewny, ze nie chodzi o 1% ludzi dotkniętych zaburzeniami narcystycznymi i patologicznym kłamaniem? Czy może ta twoja specjalizacja to spawacz podwodny? Słyszałem ze to, tez coś około 1%…

ocenił(a) film na 8
wriki1234

To świetnie, że poprawiłem Ci humor. :)
Po pierwsze użyłem słowa prawdopodobnie ponieważ oparłem się na subiektywnych przesłankach. Po drugie była to odpowiedź na sugestię, że wiedza mnie nudzi. Jednakże nudzi mnie parcie do posiadania wiedzy większej niż można sensownie wykorzystać lub przetworzyć, dlatego nigdy się nie przykładałem celowo do powiększania wiedzy. Od tego są twarde dyski komputerów z którymi żyję całkiem dobrze, chyba, że czasem mnie zawodzą. :D
Co do testu, to najlepszym byłby chyba finał 1z10 lub bardzo ewentualnie Milionerzy - niestety nie mam ani ambicji udowadniania czegokolwiek komukolwiek, ani tym bardziej parcia na szkło (chociaż być może miło pomyśleć - i tyle).
Co kłamstw, to trzeba sobie zdawać sprawę z prawdy, aby się z nią mijać. A przecież mogę mieć zaburzenia narcystyczne, więc nie zdawałbym sobie wtedy z tego sprawy.
Co do spawacza podwodnego, to jest w tej profesji coś ekscytującego, więc może się zainspiruję zamiast szukać powiązania liczb pierwszych z fizyczną przestrzenią urojoną i własnościami świata nazywanego przez nas eufemistycznie realnym.
Pozdrawiam.

OKtawian_C


Wiesz, z jednej strony Cię doskonale rozumiem. Też mam takie odczucia, gdy oglądam LOTR. Ale nie zapominaj jednej podstawowej rzeczy. To nie jest serial tylko Film kinowy.

ocenił(a) film na 4
shorty82

Obejrzałem z tej samej pozycji - nie czytałem książek ani nie oglądałem filmów - i ledwo go zmęczyłem. Na pewno nie obejrzę kontynuacji, bo tak nudnego filmu dawno nie widziałem.

ocenił(a) film na 3
shorty82

Jakim cudem cię to zachwyciło? Tak słabego filmu w tej dziedzinie dawno nie oglądałem. A jestem fanem sci-fi.

ocenił(a) film na 7
theart

fanem, nie znaczy ekspertem

ocenił(a) film na 3
Dominiqueboy

No dobra, ekspertem jeżeli dla ciebie to różnica.

ocenił(a) film na 10
theart

ale mam cię przeprosić czy co? mnie zachwyciło, ciebie nie. to takie dziwne że ludzie mają różne gusta?

Adorianu

ja nie mam do teraz pojęcia o co chodzi w tym filmie. To nie jest kino rozrywkowe, nie można sie wyluzować, napić się winka i wymieniać uwagami. Jeśli nie czytałeś książki i nie wykażesz 100% skupienia to nic nie wiadomo o co chodzi

ocenił(a) film na 8
kuzniar60

Niektórzy idą do kina aby się kochać, a inni żeby zjeść trochę popcornu. Niestety brak skupienia na filmie uważam za obrażanie pracy ludzi, którzy się trochę namęczyli, żeby go stworzyć. Cokolwiek nim jest.

witkowskakaro

Heh, 10 lat temu może też bym tak narzekał na ten film jak swego czasu na Dwie wieże czy Powrót Króla.
Obecnie w pełni rozumiem zamysł reżysera, wybrał do tej części akurat te elementy, które jakoś się łączą w spójną opowieść prowadzącą do wyjścia Paula "z mgły" i uświadomienia sobie "planów w planach itd.", przy czym zinterpretował sobie część w taki sposób, aby pasowała do jego estetyczno-wygładzonego stylu.
Oczywiście nie trzeba być fanem jego stylu.
Osobiście uważam, że wiernie został oddany oryginał, gdyż powieść Herberta jest przecież pełna niedopowiedzeń, poza tym jest literacko szczerze mówiąc również bardzo wyrachowana i na wysokim C, mi jego styl ciężko wchodzi.

ocenił(a) film na 8
witkowskakaro

Tak off-topic, jeśli jesteś fanką Diuny, polecam kanał Quinn's Ideas na Youtube, koleś analizuje sagę aspekt po aspekcie, sporo się można dowiedzieć.
Co do samego filmu, moje zastrzeżenia to:
-tarcze ładnie wyglądają, ale zdają się być dość bezużyteczne, bo walki w zwarciu i tak są szybkie, a masa pocisków, bełtów itp. penetruje je mimo to;
-brak sceny z ucztą;
-brak choćby ujęcia z ulic Arakkeen, puste miasto normalnie;
-arytmiczny bieg przez pustynię (wyobrażałem sobie biegnące koty, dostałem żółwie... liczę, że w następnej części po prostu się podszkolą);
-Paul na początku filmu zadaje sporo oczywistych pytań (no ale jakoś tą ekspozycję musieli zrobić),
Mimo to, ogólnie oglądało mi się dobrze.
-tło polityczne... myślę, że wystarczające dla nowych odbiorców, a starzy i tak już swoje wiedzą ;)
-wizja Harkonnenów jako mroczni sado-maso nawet mi pasuje (źle to zabrzmiało, ale wiesz o co mi chodzi). Ludzie, którzy stale "biorą", niszcząc swoje ciała, poddanych, Gidei Prime, Diunę...
-motyw z Jamisem w wizjach i w życiu.
-Muad'Diby na pustyni.
-Idaho chyba rzeczywiście ubił tylu Sardaukarów, co w "Mesjaszu Diuny" wspomnieli,
-obsada, audio, efekty specjalne, bardzo dobra robota.

badboyfriend

"-brak sceny z ucztą;"
Też mnie to zdziwiło, to by była idealna scena, żeby dopełnić ekspozycję, pokazać, że halo, tu się dzieje życie na tej planecie oprócz wojska, przemysłu, pielgrzymów. Wydaje mi się, że umyślnie nie wykorzystano tej sceny, bo nie pasowałaby do reszty filmu, woleli skupić się na tłumaczeniach w minimalnym początkowym voiceoverze, wizjach i hologramowych projekcjach. Nagłe pojawienie się mikro-bohaterów, intensywnej wymiany zdań, w ogóle dużej rozbudowanej gadanej sceny zbiorowej - no przecież to brzmi zupełnie jak nie film Villeneuve'a i też nie jak jego Diuna. Mimo wszystko szkoda.

ocenił(a) film na 5
badboyfriend

Dzięki za polecenie kanału, znam go już ;). Faktycznie koleś ma fajne i wnikliwe filmiki na temat Diuny.

ocenił(a) film na 9
witkowskakaro

matko kochana jak ja nienawidze purystów, może od razu niech reżyser po prostu przełoży książke na scenariusz nic nie zmieniając i niech go boska ręka broni od własnej inwencji, wtedy wielcy fani z kijem w dupie będą zadowoleni (chociaż też pewnie nie XD)

ocenił(a) film na 7
turbok0z4k

Nie chodzi o żaden puryzm. Chodzi o to, że w ogóle nie oddano bogactwa świata stworzonego przez Herberta. Jakieś chaotyczne sceny posklejane ze sobą.
Dupa nie film i tyle. Zamiast dzieła na miarę trylogii Tolkiena, dostaliśmy jakąś papkę bez ładu i składu. Nic tu nie wynika z czegokolwiek, zamiast nakreślić realia świata, to dłużyzny które niczego nie wnoszą. Dawno mnie tak nic nie rozczarowało jak wczorajszy seans.

OKtawian_C

Obejrzyj sobie wersję z 1984, albo z 2000, no i jak obejrzysz to uznasz ze ta którą krytykujesz bije tamte na głowę. Czyli obecna Diuna jest zdecydowanie najlepsza i nikt nie nakręcił lepszej. Ogólnie patrzac po ocenach to jest jeden z lepszych filmów S-f w historii.
Równie dobrze możesz więc krytykowac mistrza świata w biegu na 100 metrów ze za krótkie te kroki stawia a mógłby stawiać dłuższe i miec mniej pochyloną głowę w trakcie biegu. Może by mógł, ale mistrz jest mistrzem i nikt nie jest lepszy od niego.
Cwaniaki z kanapy też nie są, bo moze i zrobili by jedną scenę lepiej, ale wszystkie pozostałe gorzej i wyszedłby pewnie jakiś koszmarek

ocenił(a) film na 7
jack79

Troszkę kulą w płot, bo oglądałem Diunę Lyncha. Ta z 2000 faktycznie jest do pominięcia.
A Twoje porównanie niezbyt udanej ekranizacji do mistrza świata w bieganiu na 100 metrów... Ekhmm. Wsadź se Pan w kieszeń takie analogie ;) Mistrzem świata jest tu książka. W porównaniu do niej, ekranizacja jest jednonogim biegaczem biegnącym nie do końca w tym samym kierunku. Jeśli już mamy tej analogii się trzymać.
A w moim porównaniu co do jakości ekranizacji Tolkiena, filmy były wicemistrzami na 100 metrów.
To, że ekranizacja ta (przynajmniej wg ocen, a te znaczą tylko to, że większość oglądających uznała, że fajne, ale nie wiemy czy czytali książkę, czy mają jakikolwiek gust itd, a nie, że film jest obiektywnie dobrą ekranizacją) jest najlepsza jak dotąd, nie oznacza, że jest dobra. Znaczy tylko, że wcześniej było jeszcze gorzej.
Choć z tym się nie zgadzam, bo wcześniej przynajmniej była zarysowana historia świata i opis sił jakie działają. To nadaje jednak głębi, a tu? Tu nic.

OKtawian_C

Ksiązka startuje w innej dyscyplinie, ksiazka buduje na wyobraźni, film buduje na dźwięku i obrazie. To sa inne konkurencje, próbujac porónywać ksiązkę do filmu chcemuy porównywać sprintera i szachistę, sugerujesz ze ten szachista (ksiązka) jest lepszy od sprintera (film) a tak jak sprinter, tak szachista posługują się czymś innym w osiąganiu swoich wynikó tak ksiązka i film też używaja czegoś innego.
Książka jest mistrzem w swojej konkurencji, a film został mistrzem w swojej.

Moja żona ogladała przed pujsciem do Kina "dzieło" Lyncha i ledwo ją ubłagałem zebby poszła do kina na obecną wersję. Tą obecną oceniał bardzo poztywnie, tą Lyncha jako absurdalny i groteskowy chaos bez ładu i składu (nie czytałą ksiązki)

jack79

Sorry za "pójsciem"

ocenił(a) film na 7
jack79

Mam nadzieję, że wybaczysz mi fakt, że Twoja żona nie jest dla mnie żadnym autorytetem.
Co do innej dyscypliny książki i filmu, to... tak i nie.
Co prawda książka buduje na wyobraźni, to jednak film też. Tyle, że książka tylko słowem a film też obrazem i dźwiękiem. Raczej tak bym to ujął.
I to prawda, że ciężko oddać w filmie bogate życie wewnętrzne bohatera. Jego przemyślenia itp. Trzeba by było skorzystać z narratora.
Jednak czego by nie mówić uważam, że daleko tej produkcji od bycia mistrzem. Muzyka dobra, ale zbyt monumentalna i przytłaczająca. Obraz też momentami pozostawia sporo do życzenia. Napad Harkonnenów na Arrakis, to jakby jakaś walka w dużym ciemnym pokoju.
Jednak nie obraz mi przeszkadza. Generalnie oceniam go na plus podobnie jak dźwięk.
Jednak brak tego co najważniejsze dla książki i filmu. Opowieści.
Dla Diuny istotą opowieści jest nakreślenie jaki jest ten świat i dlaczego taki jest. Te mnóstwo smaczków które stanowią o jego bogactwie i dają radość z bycia z bohaterami podczas "zwiedzania" tego świata.
W filmie tego nie ma. Nie wiemy dlaczego ludzkość za około 8 tys lat walczy na miecze i noże. Nie wiemy dlaczego jacyś nawigatorzy muszą latać "po melanżu". Mentat to taki gość któremu czasami oczy zachodzą bielmem i tyle w temacie. Bene Gesserit to jakaś baba która ma szpilkę z trucizną i w tym temacie też tyle. Ot jakiś książę leci na inną planetę i pewnie to pułapka (ale niezbyt dużo się dowiadujemy o okolicznościach i powodach takiego stanu rzeczy). Jacyś fremeni żyją na pustyni a Paul umie chodzić po piaski żeby nie spowodować ataku czerwia a w międzyczasie głośna muzyka. Taa dam!! Ot i całe mistrzostwo nowego filmu o Diunie.

OKtawian_C

Niby nie autorytet ale pewnie sie z nią zgodzisz ze nowa Diuna bije na głowę tą starą. I Ty tak uważasz i ja tak uważam i żona co nie przepada za S-F.
Niby stara diuna przekazuje wiecej tresci, wiecej szczegółow ale co z tego, jak sie okazuje wiecej nie znaczy lepiej. Te próby pokazania mentantów, te karykaturalne postacie dziś wręcz drażnią, a pokazanie przez sekunde bielma na oczach w nowej diunie nie śmieszy i daje ten sam przekaz, ale juz bez groteski i zażenowania.
Moim zdaniem Diuna z 1984 zabiła zupełnie ksiązkę, prym przejęły bardziej udane "Gwiezdne wojny", teraz jednak nowa Diuna daje szanse na powrót zainteresowania książką i mnozenie kolejnych filmów na fali popularnosci tego "universum".

ocenił(a) film na 7
jack79

Zgadzam się prawie ze wszystkim. Oprócz tego, że bielmo cokolwiek tłumaczy i pokazuje.
Skoro tłumom się podoba, to choć tyle dobrze.
Dla mnie jednak jest dużym rozczarowaniem.
Oby kolejne części to zmieniły.

ocenił(a) film na 8
OKtawian_C

Daj sequelom szansę na rozbudowywanie pokazywanego świata. Ty masz perspektywę po przeczytaniu całej książki. Widzowie, a szczególnie Ci, którzy jej całej nie przeczytali nie mają takiej perspektywy. Potrzebują spójnej niezbyt rozbudowanej fabuły, która jednak pozwoli na rozbudowanie wielu wątków w kolejnych filmach. Istnieje też coś takiego jak retrospekcja. W tym filmie widz wpada w świat nieznany i niezbyt zrozumiały, a reżyser stopniowo go oswaja z jednym i drugim. Życzyłbym sobie, żeby lipcowa premiera szła tym właśnie torem bo okazał się on dobry zarówno z pozycji biznesu (bez zysku nie będzie następnych filmów), jak i z pozycji artystycznej, aby zapewnić bazę widzów i ich rozmowy o filmie. Najlepsze filmy swoich gatunków miały szczęście zadowolić obie te kwestie.

ocenił(a) film na 7
turbok0z4k

Nie czytałeś książki prawda? Więc nie masz pojęcia jak dobry mógłby być to film :/

leszek_kw

Żeby dokładnie przełożyć książkę musiałbyś zrobić serial złożony z 20 seznów po 20 odcinków każdy, a i tak nie oddałbyś ksiązki bo tam wiele dzieje się wgłowach co na filmie trudno oddać. Monologi bohaterów uznane byłyby za skandal.
A ogólnie co do ksiązki )9 i filmu) to historia jest banalna.
Znów jest szlachetnie urodzony (ach ten pociąg do feudalizmu) , znów wybraniec, znów ma jakies tajemnicze moce, znów wiele przeciwnosci przed nim a na koniec ma wygrać.
Ot gwiezdne wojny, ot Matrix, ot Diuna, ot wiele innych historii wszędzie to samo.

ocenił(a) film na 7
jack79

Nie, wystarczyłoby zrobić 3 filmy po 3 godziny, jak w ekranizacji Tolkiena i dałoby się opowiedzieć tą historię jak trzeba.
A sama historia przestaje być banalna kiedy jest osadzona w skomplikowanym systemie sił i zależności. To czyni Diunę tak ciekawą i wciągającą lekturą.
Czyli coś czego w ogóle nie ma w tej ekranizacji.
A bohater to jednak na końcu przegrywa.
Zostaje niewolnikiem własnej mocy.

OKtawian_C

Żeby dało się przełożyć ksiazkę na film to scenariusz musiałby miec objętość taką jak ksiązka, a scenariusz takiej objętosci to nie są 3 filmy po 3 godziny.
Zresztą Twoja propozycja 3 filmy po 3 godziny to tylko jakieś 80% wiecej od dwóch filmów po 2,5 godziny które mamy dostać. Ne wiem jakim cudem w dwa razy dłuższym materiale miałby sie zmieścić wszystkie dialogi i przemyślenia

ocenił(a) film na 7
jack79

No widzę, właśnie, że nie wiesz jakim cudem.
Niespecjalnie lubię się powtarzać, ale takim samym cudem jakim udała się ta sztuka ekranizacji tolkienowskiej trylogii, która jest chyba jedynym dziełem porównywanym do Diuny, jeśli idzie o siłę kreacji świata.
Można było? Można.
Tu jakoś się nie udało.

OKtawian_C

Jeszcze co do historii, jest totalnie powtarzalna, są tylko inne imiona i inne swiaty, historia jest taka sama. To jest tzw. archetyp który my ludzie mamy zakodowany i którego wszedzie poszukujemy:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Archetyp_(psychologia)
dlatego "najwybitniejsze opowiedziane historie" łączy właśnie to ze są kopią tego samego tylko w innym ubraniu i inaczej przyprawione. Nawet "gra o tron" jest tym samym wiec tez jest tak popularna.
Tam jedyna istotna zmiana polega na tym ze do samego końca nie wiadomo kto jest wybrańcem a właściwie mozna uznać ze kilka osób było wybrańcami tylko w róznych dziedzinach mieli swoją wyjątkowośc pokazać

ocenił(a) film na 7
jack79

To już za mądre dla mnie. I jeszcze jakieś odnośniki do definicji... To już za wiele na mój prosty umysł.

witkowskakaro

Może nie jestem rozczarowany, ale faktycznie zabrakło paru elementów, które mogłyby podkręcić akcję. Nie pokazano w ogóle czym jest uwarunkowanie imperialne i dlaczego zdrada doktora Yue była tak wyjątkowa. Sam atak Harkonenów Jakis taki płaski, bez emocji, bez ciekawych scen batalistycznych (ale za to w polskim stylu, czyli boso ale w ostrogach wyskoczyły oddziały Atrydów z samymi mieczami na w pełni uzbrojonych przeciwników) no i przede wszystkim bez zaskoczenia. Zgadzam się co do dłużyzn na pustyni i meczących wizji Paula.

witkowskakaro

Nie lubię, gdy ktoś pisze, że Ci co nie czytali to nie zrozumią... No nie, wypowiadaj się za siebie - nie za mnie. Wiem co to ogólnie Diuna, ale ani nie czytając książki, ani nie oglądając filmu Lyncha doskonale się połapałam w tym filmie - nie muszę wiedzieć nic więcej. Dla mnie wadą jest to, że na pewno ten film bardziej działa jako część niż jako stand alone, więc jego potencjał zobaczymy jeśli powstanie druga część.

ocenił(a) film na 5
witkowskakaro

Zgadzam się. Wychodzi na to, że ten film ma szansę się spodobać głównie tym, którzy przeczytali książkę, ale w mojej opinii film jest osobnym tworem artystycznym i nawet jeśli bazuje na książce, to powinien zostać przedstawiony w taki sposób, by zadowolił wszystkich. Też uważam, że słabo nakreślone tło przez co ciężko się zaangażować, jakkolwiek "empatyzować" z bohaterami.

ocenił(a) film na 6
witkowskakaro

Swietnie wypunktowane. Jestem na początku książki, gdzie już przybyli na arrakis. Scena z "matką przełożoną" tak zmarnowana, że aż przykro. Kompletnie nie pokazuje dlaczego Paul jest tak wyjątkowy i dlaczego jest zagrożeniem w całej mozaice wielkich rodów, jedynie w jednym zdaniu "matka przełożona" rzuca, że Jessica miała rodzić córki, ale dlaczego i jaki w tym sensu, tego już nie ma. Imperator przekazuje diunę atrydom, po czym z poprzednimi zwierzchnikami planety przeprowadza atak na nich i tylko jest wspomniane, ze z obawy przed Paulem ktory ma jakies imperalne ambicje... Zarys całego konfliktu to jakaś kpina po prostu. Hollywood jak zwykle sobie nie poradziło z materiałem...

ocenił(a) film na 8
witkowskakaro

"Osoba która nie przeczytała przed seansem książek będzie miała problem z zrozumieniem fabuły" proponuje nie wypowiadac sie za grupe, do ktorej sie nie nalezy. pozdrawiam

ocenił(a) film na 6
yon

Osoby, które nie przeczytały książki nawet sobie nie będą zdawały sprawy z tego, że nie rozumieją fabuły, więc jak miałby się sensownie wypowiadać na ten temat?

ocenił(a) film na 8
Leszy2

co z osobami, ktore nie beda zdawaly sobie sprawy z tego, ze przeczytaly ksiazke?

witkowskakaro

Chyba krytycy Diuny zbyt często oglądają TVP info - tam jest więcej zwrotów akcji, mniej dłużyzn. Domyślam się, że muzyka Zimmera nie zasługują na uwagę. Chyba jestem w stanie zrozumieć, ze bycie producentem przekracza możliwości oglądaczy. Jakże łatwiej usiłować udawać przez chwilę bycie krytykiem.

witkowskakaro

OK. Rozumiem tę argumentację. Pytanie tylko po co robić wierną fabularnie ekranizację książki? Nie wystarczyłoby przeczytać w takim wypadku książkę? Ekranizacja ma dać czytelnikowi coś czego książka nie daje. W wypadku Diuny chodzi o doświadczenie podczas oglądania filmu wszystkimi zmysłami tego niesamowitego świata. Chodzi o to, by dostarczyć umysłowi odbiorcy wrażeń zmysłowych, przenieść go w to uniwersum dając mu czas na to by się w nie wtopił. Stąd te "dłużyzny", które są niczym innym jak trwaniem w bezkresie wrażeń i emocji. Znam książkę doskonale i zawiódłbym się, gdyby autor filmu po prostu za pomocą medium, które pozwala na o wiele więcej, ograniczył się do opowiedzenia tej historii. Wielki ekran, wspaniała jakość dźwięku, środki wyrazu i możliwości techniczne jakich dotąd nie było, służą właśnie temu celowi. Chodzi o wrażenia zmysłowe, których nie doświadczymy czytając książkę, nawet dysponując wspaniałą wyobraźnią. Ten film jest o świecie Diuny. Pokazuje go znakomicie, wykorzystując wspaniale to, co daje nam współczesne kino. I najważniejsze jest to, że miałem czas by te wrażenia chlonąć. Z kina wyszedłem ukojony ascetycznym pięknem tego świata. Natomiast argument, że ten, kto nie czytał książki ten nie zrozumie fabuły, jest nietrafiony. Ekranizacje ogląda się znając książkę. Inaczej to nie ma sensu. Filmy na podstawie powieści nie są zamiennikiem literatury. Są jej dopełnieniem. To cel, który ta ekranizacja spełnia w stu procentach.

damton

Brawo, są ludzie któzy rozumieją ze film ma możliwośc oddziaływania na wzrok i słuch i własnie to ma robić, czyli coś czego nie moze zrobić ksiązka. Krytycy by chcieli filmu działajacego na wyobraźnię, choc od tego są ksiązki.
Później by wyszli i narzekali ze przegadany, ze bez akcji, bez efektów, ze czerwie źle pokazane...

ocenił(a) film na 10
damton

Dzięki za ten komentarz - dopiero po seansie postanowiłam przeczytać Sagę a jednak wydaje mi się, że nie mam wątpliwości, rozumiem co z czego wynika, jakie są zamysły i plany bohaterów. To, co zostało przedstawione w filmie jest wystarczające dla widza, żeby zrozumieć fabułę i wciągnąć się w nią. To, co w filmie okazało się dużo ważniejsze to fenomenalne widowisko - począwszy od ascetycznych wnętrz, prostych kostiumów przez fantastycznie wyobrażenie statków aż po widoki, wizualizacje lokalizacji, pustyni. A do tego przeszywająca muzyka, dźwięki wbijające się pod skórę (czego w czasie oglądania sobie nie uświadamiamy). Film jest po prostu pięknym, zapierającym dech obrazem ilustrującym fabułę. Jako tej-która-nie-czytała nic mi nie brakowało - oczywistym jest, że każdy w swojej głowie tworzy inny obraz książkowego świata, zatem nie ma idealnej recepty - zawsze komuś czegoś zabraknie.

ocenił(a) film na 8
witkowskakaro

Do tego w ksiazce baron byl homoseksualistą. Tutaj jakos to pominieto. Co jest dziwne bo holiłud zwykle na siłe robi z roznych postaci homo. A tu jakoś nie. Ciekawe, prawda?

ocenił(a) film na 8
Kerad_Kainbord

a jak jego homoseksualizm przedstawiono w książce? jestem ciekaw bo sam jestem gay (wole angielskie przymiotnikowe określenie, ponieważ nie jestem polskim gejem rzeczownikiem)

ocenił(a) film na 8
Ush

w taki sposób, że lubił gdy młodych chłopców przysyłali do jego komnat. Ba, planował nawet głównego bohatera wydymać, ale jak wiemy - ten uciekł na pustynie. Zupełnie nie rozumiem co wesołego jest w homoseksualiźmie...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones